W poprzednim artykule zachęcałam do zrobienia porządków w swojej głowie – na wydobyciu i wzmacnianiu tego, co Ci służy i pozbyciu się tych nawyków, schematów myślenia i odczuwania, które utrudniają Ci życie. Dziś dalsza część – będzie tylko o dwóch zbędnych bagażach, za to całkiem sporych, rodzących frustrację, sprzyjających zagubieniu i byciu nieszczęśliwym. Więc chociaż duże, to warto zrobić krok, by się od nich uwolnić.
- Poczucie krzywdy
Ktoś Cię skrzywdził lub doznałaś urazu. Masz teraz jakąś ranę. Wiem, to boli. Może nawet boli bardzo, ogromnie, straszliwie. Zgoda, masz prawo do tych uczuć, ale jak już się tak stało, że spotkała Cię krzywda, to proszę zajmij się sobą. Otocz troską, pozwól sobie wyzdrowieć i pozostaw krzywdę za sobą.
Bądź dla siebie jak kochająca mama lub oddana pielęgniarka. Wsłuchaj się w siebie, rozpoznaj czego tak naprawdę potrzebujesz. Pozwól sobie odreagować, zezwól na wszystkie emocje – smutek, żal, bezsilność, wściekłość, rozczarowanie, poczucie zdrady, wstręt. Niech uczucia przepłyną przez Ciebie – wypłacz się, wyładuj złość. To leczy, pozwala ranie się zabliźnić. Każdy człowiek ma naturalną zdolność, by wyjść z traumy – Ty też. To nie jest łatwy proces, bo emocjonalnie kontaktujesz się z tym, co w Tobie bolesne, wrażliwe i podatne na dalsze zranienia. Aby to zrobić potrzebujesz odrobinę odwagi. Nie bój się swoich uczuć – zazwyczaj wyobrażenia (tego, jak będzie) są dużo gorsze niż rzeczywistość.
Jeżeli jednak to wszystko jest dla Ciebie za trudne, to oddaj się w dobre, profesjonalne ręce. Znajdź psychoterapeutę, który Ci będzie z empatią towarzyszył, kiedy zajdzie potrzeba popchnie do przodu, będzie Cię wspierał i dodawał otuchy.
I kiedy już skończysz, możesz iść dalej w świat, już nie z raną, lecz z blizną. A wtedy możesz poczuć, z jaką lekkością można żyć, jak wiele energii można mieć, jak można cieszyć się życiem. I przyjdzie taki czas, kiedy z Twojej blizny zrodzi się siła – Twoja wewnętrzna siła.
Tylko proszę, nie rozsiadaj się na swojej krzywdzie, nie jątrz stale tej rany. Niech to nie będzie narzędzie, które wyciągasz przy byle okazji, by pokazać, że Ty biedna jesteś, a świat niesprawiedliwy. Nie wykorzystuj jej do tego by psuć innym humor czy wykazywać swoją wyższość moralną. Sobie w ten sposób nie pomożesz, nikomu innemu też nie. Wiesz dobrze, jak trudno żyje się z krzywdą, ile energii ona Ci zabiera. Więc może już pora iść dalej i pozostawić za sobą poczucie krzywdy?
- Niespełnione oczekiwania wobec rodziców
To znowu trudny temat, ale powiem to wyraźnie: jest bardzo prawdopodobne, że niektórych rzeczy, na których bardzo Ci zależy, nie dostaniesz od rodziców, nawet jeżeli nie wiadomo jak będziesz się starać. Z jakichś powodów rodzice nie dali Ci tego, czego potrzebowałaś: może zabrakło Ci miłości, może uwagi, dumy, podziwu, wiary, zrozumienia czy akceptacji. W dzieciństwie to musiało być bolesne. Warto zająć się zranionym dzieckiem, które jest w Tobie (patrz punkt wyżej).
Powiem Ci jeszcze jedną ważną rzecz: Tak, jesteś wartościowa, zasługujesz na miłość, jesteś mądra, wiele potrafisz, dasz sobie radę w życiu. Jesteś ważna. – To nie podlega dyskusji. Tak po prostu jest, bez względu na to, co słyszałaś (lub czego nie słyszałaś) od rodziców.
Wracając do meritum, to, na czym tak bardzo Ci zależy, może się nigdy nie wydarzyć. Te słowa, gesty, na które tak czekasz, mogą się nigdy nie pojawić. To trudne i przykre. I teraz możesz to zaakceptować lub spędzać czas na wysiłkach by zasłużyć na uwagę/miłość / docenienie etc. – wysiłkach, które najprawdopodobniej będą daremne. Porzucenie nadziei, że mama czy tata wreszcie doceni/otoczy troską/zauważy to jeden z kroków prowadzących do dorosłości. To opuszczenie pozycji dziecka, a to pozwala stanąć na własnych nogach, wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie i w pełni nim kierować.
Tym niemniej nie jest to łatwe zadanie. Przypomina proces żałoby, bo nawet kiedy umiera nadzieja potrzebne jest pożegnanie. Trzeba opłakać, to czego się nie dostało, utulić wewnętrzne dziecko, które jest w Tobie. Być może musisz się wyzłościć, wykrzyczeć światu, że to niesprawiedliwe, co Cię spotkało. Dopiero wtedy może pojawić się prawdziwa akceptacja, a wraz z nią spokój.
Co zyskujesz dzięki takiemu krokowi? – Możliwość życia w zgodzie z sobą, dla siebie, a nie po to, by spełniać jedynie oczekiwania innych. To możliwość uwolnienia się z nieświadomych schematów, które powodują, że co i rusz wplątujesz się w relacje podobne do tych z rodzicami – kiedy daremnie czekasz na uwagę, miłość, docenienie… I wreszcie, kiedy przestajesz być skupiona na tym, by uzyskać coś od rodziców, możesz dostrzec, jak dużo do zaoferowania ma dla Ciebie świat – w innych sytuacjach, innych kontekstach, u innych ludzi.
OK, bądźmy szczerzy, to co dzisiaj proponuję to nie jest łatwa robota, za to z pewnością warta wykonania. Zyskujesz siłę i lekkość życia. Możesz cieszyć się tym, co masz i zdobywać to, o czym marzysz. Możesz być szczęśliwa. Więc chyba warto ;)
Pingback: Toksyczny rodzic - jakie książki mogą pomóc w radzeniu sobie z tą sytuacją? - Rozwój, zmiana, pasja - Edyta Zając()